W jednym z kultowych polskich filmów ostatnich lat, niejaki pan Cezary P. zadaje takie pytanie: -Ty, a byłeś kiedyś w stanach? Nie? No widzisz. A ja... znam kogoś, kto był.
Podobnie, większość z nas zna kogoś, kto był w Egipcie, Chorwacji, czy na innej Majorce. Nie to, żeby w tych krajach coś było nie tak – po prostu taki żelazny punkt wakacyjnego programu, dzięki czemu, spotykając się ze znajomymi na powakacyjnym grillu, pokazujemy z dumą zdjęcia i dopiero wtedy okazuje się, że oni mają fotki przy tej samej palmie. Taaa. Oryginalność przede wszystkim. Dlatego najwyższy czas rozwinąć skrzydła i zejść z utartego szlaku. W końcu życie to przygoda, co nie? :)
A może by tak zaszaleć i w tym roku cyknąć sobie fotkę, jak balujemy na Bali? Brzmi egzotycznie? I bardzo dobrze. Na Bali wszystkiego jest po trochu: trochę cywilizacji – akurat tyle, żeby zapewnić nam komfort i wypasione hotele tuż przy bajecznej plaży; trochę dziczy – akurat tyle, żeby zachwycić się obłędną, zupełnie egzotyczną dla nas przyrodą; i jeszcze trochę tajemnicy, dodającej całej wyprawie nieco pikanterii. Na Bali bowiem, jak twierdzą tubylcy, wciąż toczy się walka miejscowych bogów z równie miejscowymi demonami. Ponoć upodobały one sobie plaże, i trudno im się dziwić – balijskie plaże należą do najpiękniejszych na świecie.
Bali to miejsce wprost stworzone do odpoczynku, cokolwiek ten termin dla nas oznacza; nie ważne, czy lubimy medytować, siedząc na plaży nas brzegiem oceanu i wcinając przepyszne lokalne owoce, czy poznawać nowych ludzi, czy też oddawać się szalonym sportom wodnym. Na Bali znajdziemy to wszystko i jeszcze więcej. Wyspa łączy w sobie rajskie plaże, uśmiechniętych tubylców (w końcu żyją w raju, skubańcy), wspaniałe wulkany (spokojnie, raczej wygasłe) i kosmopolityczny świat hoteli i klubów, zachęcających do spędzenia miłego wieczoru i poznania nowych ludzi. To wyspa, na której spotkamy szczęśliwych ludzi z całego świata, kombinujących, jakby tam zostać na dłużej i nie wracać do mglistego kraju, gdzie czeka szef, korki i urocza listopadowa aura. A na Bali? Luz, słońce i przygoda.
A skoro już odwiedzamy miejsce na drugim końcu świata, nie zapomnijmy zasmakować tamtejszych przysmaków oraz innych przyjemności – jak na przykład balijski masaż, podobno nie mający sobie równych. Warto też poznać kulturę ludzi, chodzących do góry nogami (no, niezupełnie, ale spójrzcie na globus – toż to prawie Australia!), odwiedzić lokalnego szamana, czy też po prostu oddalić się od cywilizacji, odwiedzając ukryte w głębi wyspy wioski i tarasy, na których rośnie ryż.
Z Warszawy, czy innego miejsca Polski, wczasy na Bali to dość daleko; ale to chyba dobrze, prawda? Krótkie wycieczki autokarowe pozostawmy niemieckim emerytom. Niech mają coś z życia.
Zobacz pomysły na luksusowe wakacje na bali!
Polecamy
Najnowsze
Słowacja – kraj majestatycznych gór i średniowiecznych zamków
Słowacja, malowniczo położona w sercu Europy Środkowej, zachwyca przyjezdnych swoją bogatą historią, wspaniałą przyrodą oraz... [...]